I czwartek miesiąca, Godzina Święta
Czytanie 1 Kor 3, 18-23
Psalm Ps 24, 1-6
Ewangelia Łk 5, 1-11
Gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret, zobaczył dwie łodzie stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy.
Pan mówi dziś do każdego z nas „Wypłyń na głębię i zarzuć sieci na polów”.
Każdy z nas podobnie jak Piotr mógłby odpowiedzieć „całą noc pracowaliśmy, ale nic nie złowiliśmy”.
Ilu z nas zaryzykuje i powie dalej… ” Na Twoje Słowo zarzucę sieci”.
Ilu z nas na tyle zaufa Słowu Boga, niezależnie od wcześniejszych własnych doświadczeń, niezależnie od posiadanej wiedzy na temat danago rzemiosla.
Jeśli w dogodnej porze doświadczeni rybacy nic nie złowili, to ileż potrzeba wiary w Słowo, że warto podjąć trud, warto podjąć ryzyko, warto zaufać i wypłynąć w najmniej odpowiedniej porze dnia na połów.
Owoce zaufania mie tylko rozradowały rybakow, ale wprawiły ich w zmieszanie połączone z lękiem.
Piotr dostrzega ogrom Łaski i pod wpływem pokusy, prosi Pana, aby od Niego odszedł, bo nie jest jej godzien.
„Nie bój się” mówi Pan do Piotra i do każdego z nas.
Ten, który nas zna i przenika, wie komu udziela swoich darów.
Nie ogranicza swoich łask i darów, w obawie, aby otrzymujący ich nie zmarnował.
To otrzymujący, lęka się otworzyć na przyjęcie całości Bożego daru.
W naszej codzienności nie raz i nie dwa słyszeliśmy ciche polecenia-natchnienia Pana do wykonania czegoś, do porzucenia płytkiego, powierzchownego zaangażowania, do pójścia dalej, w głąb.
Wtedy najczęściej odzywały się w nas wszelkie możliwe racjonalne argumenty kwestionujące zasadność polecenia.
Najczęściej zamykaliśmy wewnętrzny dialog stwierdzeniem „pewnie mi się zdawało” i pozostawaliśmy ze swoimi niepowodzeniami, troskami, brakiem sensu wykonywanych rutynowo obowiązków stanu, rodzinnych, wspólnotowych na brzegu.
Znależć sens własnego życia… to zaufać Słowu, które kieruje nas na głębię i nie pozwala zadowolić się bezpieczną i nie wymagającą głębszego wewnętrznego zaangażowania powierzchownością.
Znależć sens to podjąć ryzyko wiary, ze Ten, który nas zna i miłuje, pragnie naszego trwałego szczęścia i rzeczywistego spełnienia teraz i w wiecznosci.
Znaleźć sens to uwierzyć, że jeśli Pan nas do czegoś powołuje to udziela jednoczesnie wszystkich potrzebnych środków duchowych i materialnych, do realizacji powierzonej nam misji.
Znaleźć sens własnego życia, to pogłebiając swoje zawierzenie Panu, wyzwalać się z własnych lęków i obaw. Patrzeć na Niego a nie na swoje ograniczenia i braki.
Znaleźć sens własnego życia wśród doświadczeń i przeciwności. Pójście za Panem nie gwarantuje drogi łatwej, przyjemnej i bez pułapek oraz zagrożeń. Gwarantuje jednak pełnię życia i radości z przeżywanego z Panem i w Panu naszego życia.
Czy szukasz sensu swojego życia?
Czy odkryłeś/odkryłaś to do czego Pan ciebie z twoją niepowtarzalną wyjątkowością istnienia powołuje?
Może warto o tym podumać dziś podczas Godziny Świętej w naszym Ogrójcu przed Przenajświętszym.
Dziękuję i pozdrawiam.